środa, 26 września 2012

Zoo Zenona




Wszystko zaczęło się we wtorek (wtorki są bardzo dziwne).

Ogród Zoologiczny pana Zenona znajdował się w samym środku zatłoczonego miasta. Cztery najważniejsze ulice łączące północną, południową, wschodnią i zachodnią stronę miasteczka zbiegały się ze sobą właśnie przy bramie wejściowej do zoo. Tworzyły tam kolorowe, obrośnięte bławatkami rondko. Wszyscy mieszkańcy, którzy chcieli dostać się na przykład z północnej do wschodniej części miasteczka albo z zachodniej do południowej, musieli przemierzyć rondo obok zoo.
Dlatego wszyscy Ci, którzy we wtorek rano zmierzali tamtędy do pracy lub szkoły, zobaczyli niezwykłe widowisko! 

Ryszard, biznesmen ze skórzaną teczką i krawatem w stare samochody, również szedł wtedy do pracy (był on człowiekiem bardzo zadowolonym z rozwoju swojej kariery biurowej). Rozmyślał właśnie nad ważnymi sprawami finansowymi, kiedy zerknął w stronę zoo i… stanął jak wryty. Nie mógł uwierzyć własnym oczom w to, co zobaczył! Z wrażenia nie odebrał telefonu komórkowego, który głośno dzwonił – a był przecież poważnym biznesmenem, więc jak każdy szanujący się biznesmen powinien odebrać telefon, rzecz oczywista. Ale Ryszard tylko stał i szeroko otwartymi oczami patrzył w stronę bramy wejściowej do zoo.

W tym samym czasie przez rondo szła także Klotylda ze swoim pudelkiem Balbinką (pudelek Balbinka ubrany był w gustowny sweterek z plastikowymi brylantami). Zamierzała dotrzeć do salonu fryzjerskiego dla psów, który znajdował się po drugiej stronie miasteczka. Jednak, kiedy przechodziła obok zoo, Balbinka zaczęła bardzo głośno szczekać (wręcz "ujadać"!). Klotylda chciała jej właśnie powiedzieć, że bardzo głośne szczekanie jest nieeleganckie (no bo kto to widział, tak się zachowywać!), ale w tym momencie kątem oka zobaczyła Ogród Zoologiczny i… nie mogła wydusić z siebie ani słowa! Stała i patrzyła na cuda, jakie działy się za bramą zoo. Przez to wszystko spóźniła się do psiego fryzjera (skandal niemożebny)! 

Natomiast bocian z powabną żabką na głowie, stał sobie na jednej nodze jak gdyby nic dziwnego się nie wydarzyło. Mnie nie było wtedy przy bramie do zoo. Wszystko wiem właśnie od bociana. Opowiedział mi co-nie-co (a żabka w tym czasie wygrzewała w promieniach jesiennego słońca swoje błony międzypalczaste. Twierdziła, że to bardzo zdrowe dla żab). 

Teraz już wszystko wiem! I opowiem Wam następnym razem, obiecuję :) 
A bociana narysowałam jakiś czas temu dla pewnej Justyny, którą pozdrawiam!!!:)

.

Ostatnio kąpałam jeża. Naprawdę! Bo Monsz mój i ja mamy naszą pierwszą wspólną Odpowiedzialność. Nazywa się Jadzia i jest jeżykiem pigmejskim (na pewno słyszeliście o takich).
Mieszka u Menrza już od trzech miesięcy. Ja nie mieszkam u Menrza, więc można powiedzieć, że Odpowiedzialność jest jakby bardziej jego, ale to nieprawda (Uwaga! "Monsz" nie mylić z "mąż". Mąż to już jednak poważna sprawa).
Jadzia jest bardzo wesołym zwierzątkiem, podobnym trochę do dzika. Straszliwie szybko biega i głośno tupta swoimi nóżkami. I zajada kocie jedzonko!
Na początku nie chciała jeść jabłek (nie chciała ich też nosić na grzbiecie, jak w bajkach, co bardzo rozczarowało Menrza). Teraz je już wszystko, bardzo głośno mlaszcząc:)

fot. Monsz http://piotrgalus.pl/

Troszkę mam mniej czasu ostatnio, ale wkrótce skończę rysować plakat i się odezwę! :>
Pozdrawiam Was wszystkich serdelecznie!! :)

sobota, 15 września 2012

blogowa krolewna


Blogowa królewna pojawiła się u mnie właśnie przed chwileczką. Zapowiadała, że wkrótce przybędzie i oto jest.

Królewna ta jest absolutnie wyjątkową królewną! Zjawia się tylko w specjalnych sytuacjach.
Mieszka w straszliwie ekskluzywnym zamku, w którym pełno jest pięknych, białych mebli z Ikei, miękkich kanap z haftowanymi poduszkami i smacznych tortów z mnóstwem owoców i bitej śmietany! Ma tam też piękny, dziki ogród z drewnianą huśtawką wiszącą na gałęzi jabłoni (sądzę, że w tym ogrodzie jest również domek na drzewie!).
Przez całe dnie (i noce) relaksuje się, zajada pyszne torty i tworzy piękne rzeczy w swojej pracowni. Co tworzy? Czasem coś uszyje, czasem narysuje, skomponuje, napisze. Zależnie od jej nastroju.

Mieszka w zamku razem ze swoją królewską rodziną, przyjaciółmi i ukochanymi psami.
Nic więc dziwnego, że nie lubi opuszczać tego miejsca. Wyrusza z domu tylko w wyjątkowych sytuacjach, takich jak ta!

Bo sytuacja jest bardzo wyjątkowa! :)

Jest mi straszliwie miło, ponieważ mój blog został wyróżniony przez trzy świetne blogerki:
Maryś, Pannę Kropkę i Yoko. Dziękuję! :) To jeszcze bardziej mobilizuje mnie do pisania (rysowania) bloga. I właśnie do nich leci Blogowa Królewna (przyjedzie do Was na tort, więc się przygotujcie!). Nie tylko jako podziękowanie, ale i wyróżnienie ode mnie. Bo są zdolnymi, twórczymi dziewczynami. Przedstawiać Wam ich chyba nie trzeba :)

Właśnie od nich dowiedziałam się na czym polega ta blogowa zabawa.Osoba wyróżniona ma za zadanie wybrać pięć blogów, które lubi i napisać pięć zdań o sobie (albo też siedem, albo dziesięć - różne wersje widziałam:)).

Trudno jest wybrać pięć blogów z całej, dłuuugieej listy bo wszystkie je bardzo lubię (gdybym nie lubiła, to bym nie obserwowała;)).

Po dłuuuugiiccchhh rozmyślaniach wysłałam Blogową Królewnę to tych oto osób (kolejność przypadkowa!) :

Funita z http://funita.blogspot.com/  bo tak twórczej osoby dawno nie widziałam :D Jej kolaże są całkowicie "odjechane". Za oryginalność!

Marta z http://decomarta.blogspot.com/ bo tworzy niesamowite lalki - superbohaterki i piękne, drewniane domki dla lalek wraz z mebelkami. Bardzo szczegółowe i pracochłonne. MARZĘ o takiej lalce i domku z drewnianymi mebelkami.

Paulina Mleczko z http://groszkowomi.blogspot.com/ za ładne torebki, poduszki, worki na kapcie, lalki... Twórcza dziewczyna!

Anuszka z http://tulajtulaj.blogspot.com/ bo szyje przyjemne, wesołe maskotki dla dzieci i jeździ z nimi po jarmarkach i innych targach dziecięcych. Za pomysłowość i fantazję!

Monika i Kamil z http://cupofmoka.blogspot.com/ za niesamowite filmiki kulinarne (i nie tylko)! Musicie je zobaczyć!!! Blogowa Królewna będzie u nich szczęśliwa bo lubi jeść!

Bebeluszek z http://bebeluch.blogspot.com/ bo fantazja słowotwórcza Bebeluszka nie zna granic! Pięknie i wesoło opisuje swoje życie :)

Aga z http://handpickedforyou.blogspot.com/ bo jest dzielna i zakłada swój własny biznes! Sprzedaje piękne rzeczy do domu. Brać z niej przykład! Spełniać swoje marzenia!

Monika z http://kaszkazmlekiem.wordpress.com/ bo tak pięknie ubiera swoje dwie córeczki! I za to, że uczy dziewczynki, że Hello Kitty to wcale nie jest modowym hitem sezonu. Oby więcej takich mam!

Jo z http://zwidokiemnaobelisk.blogspot.com/ za to, że niezmiennie i wytrwale pokazuje nam ciekawe zakątki Polski, które zwiedza wraz ze swoją rodziną.

Nie pytajcie jaką ocenę miałam z matematyki ;) Dla mnie to jest właśnie pięć blogów! Blogowa Królewna chyba też nie potrafi liczyć bo przyjęła tą listę bez szemrania! :)

Wobec tego teraz powinnam napisać pięć zdań o sobie? Myślę, że spokojnie odnajdziecie te pięć zdań w moich poprzednich i następnych postach!

poniedziałek, 10 września 2012

O niczym

Dziś znowu nie będzie o zoo. Dyrektor Ogrodu Zoologicznego, pan Zenon, jest na urlopie. Zastanawia się cóż począć z tak dziwną bandą zwierząt.
Nadal nie wiecie co one wyprawiają! Myślę, że niedługo się wreszcie dowiecie :)
Cierpliwości!

Laptop mój ukochany dokonał żywota swego w ostatnich dniach sierpnia. Poszedł do lapopopowego nieba i mam nadzieję, że jest tam szczęśliwy.
Nie przegrzewa się, nikt go nie męczy grą w The Sims 3, nie spada na podłogę przez przypadek, żadne szczurki nie gryzą jego przewodów, nie odpadają mu guziczki i potrafi odtwarzać muzykę w momencie, kiedy ma uruchomionego photoshopa. Jest zdrowy i uśmiechnięty gdzieś w innym świecie!

Dlatego tak zaniedbałam blog swój.

Szanuj laptop swój i blogosferę swoją. Tak sobie napisać powinnam nad łóżkiem.

Strasznie dużo ostatnio rysowałam, a rysunków nie ma. Próbuję stworzyć mój najpierwsiejszy w życiu plakat! A przy okazji zrobiłam logo dla Gabridou:



Na logo znajduje się właśnie Gabridou oraz chmurka wychodząca z ust.

Straszliwsko o niczym jest ten mój dzisiejszy post.

To może przedstawię Wam pana Pora Ryszarda? Pana Pora poznaliśmy w Paryżu. (Jak byłam na tej pamiętnej wyprawie, z której przywiozłam Menrza.)
Codziennie robiliśmy zakupy w supermarkecie "Ed". I pewnego dnia spotkaliśmy tam Pana Pora. Siedział na półce wśród warzyw. A że dla nas to była akurat pora na Paryż, no to jakoś tak wyszło, że wzięliśmy tego pora ze sobą i pokazaliśmy mu nieco zabytków.
Tak to się zaczęło.
Potem Pan Por Ryszard jeździł po świecie nieco więcej.
Stał się dosyć znaną postacią w pewnych kręgach.
Ma swój blog. Trochę zaniedbany, to prawda. Jest zbyt zajęty (Pan Por), żeby się zajmować bzdetami.

Kończyć te wypociny!
Kończyć plakat!